To Boże Miłosierdzie Jezusa jest serce Ewangelii. Ale niestety dzisiaj, jak pisałem niedawno, jest anty-ewangelia wynikające z antykościelny który stara się zniekształcić tę chwalebną prawdę o własnym Sercu i misji Chrystusa. Zamiast tego, anty-miłosierdzie jest przedłużany — taki, który mówi mniej więcej tak…
Premiera: 2019. 03. 29. Gatunek: Film religijny. Barwny, 100 min. Spokojne i przepełnione wiarą życie siostry Faustyny Kowalskiej zmienia się pewnego dnia nieodwracalnie. Oczom zakonnicy ukazuje się bowiem Jezus Chrystus, który zleca jej misję głoszenia prawdy o Jego Miłosierdziu i przygotowania świata na jego ostateczne przyjście.
Nasłuchując tego, co Kościół mówi przez ostatnie 50–60 lat, odkrywamy, że to jest właśnie to – że Bóg jest miłością, która jest miłosierna, czyli przekracza granice sprawiedliwości czy wzajemności. (…) Miłość miłosierna wyróżnia się tym, że wytrzymuje próbę odrzucenia. Franciszek to świetnie wyczuwa.
By zrozumieć, czym są sprawiedliwość i Boże miłosierdzie, wystarczy kontemplować Jezusa ukrzyżowanego. Na krzyżu tajemnica ta osiąga swój szczyt i w sprawiedliwości, i w miłosierdziu. Sprawiedliwość wypełnia się w Jezusie, On przyjmuje nasze grzechy, bierze je na siebie, bo my nie jesteśmy w stanie zadośćuczynić Bogu za
- Miłosierdzie jest tym za czym najbardziej tęskni ludzkie serce. Można w nim zanurzyć troski i doznać przebaczenia - mówi s. Diana Kuczek ZMBM, przełożona płockiego klasztoru Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia. Przez najbliższy rok obchodzić ono będzie 90. rocznicę pierwszego objawienia Jezusa Miłosiernego św. Siostrze Faustynie. Wydarzenie to miało miejsce 22 lutego 1931
Komentarze. Abym mogła udowodnić, że Chrześcijaństwo jest religią miłości, najpierw zanalizuję samo znaczenie i pochodzenie tego słowa. Chrześcijański – a więc pochodzący od Chrystusa. W samej tylko nazwie mamy ukryty sens naszej religii. Nauki Jezusa były przepełnione nie tylko przykazami miłowania bliźniego, ale także
️ Słowo dla Ciebie na dziś 25.03.2020 PIERWSZE CZYTANIE Iz 7,10-14 Panna pocznie i porodzi Syna Czytanie z Księgi proroka Izajasza Pan przemówił do Achaza tymi słowami: „Proś dla siebie o
Katolicki Miesięcznik Charyzmatyczny Ogień Jezusa wydawany przez Wspólnotę Miłość i Miłosierdzie Jezusa. Słowem pragniemy głosić jak wielka jest Miłość Boga. Fundacja Anioł Miłosierdzia powstała, aby nieść Miłość i Miłosierdzie naszym zranionym siostrom i
️ Słowo dla Ciebie na dziś 02.09.2017 PIERWSZE CZYTANIE 1 Tes 4, 9-11 Miłość braterska Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan Bracia: Nie jest rzeczą
To wszystko sprawia, że Miłość i Miłosierdzie - film daje zupełnie nowy ogląd na kwestię Bożego Miłosierdzia. Tytuł w dużej mierze może się przyczynić do spełnienia obietnicy Pana Jezusa, że to z Polski wyjdzie "iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście".
7tJSun. {"type":"film","id":814944,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87+i+mi%C5%82osierdzie-2019-814944/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Miłość i miłosierdzie 2019-03-29 22:10:18 Dlaczego Jezus objawia się ciągle w szatach modnych 2 tyś lat temu? Skoro stanowi jedność z Bogiem, który jest wieczny i wie wszystko, to dlaczego boska moda ogranicza się do takiego właśnie stroju?Filmu nie widziałem :/ znykan Dlatego, że Jezus żył w tamtych czasach. Nie wcześniej choć kwitła cywilizacja i nie później, a właśnie wtedy. Wszystkie przekazy dotyczą Jezusa sprzed 2000 lat i tak ludziom jest łatwiej kojarzyć. Po co na siłę kreować obraz nowoczesny?Film obejrzałem i polecam wszystkim bo jest genialny. Naturalnie jeśli ktoś oczekuje akcji i zakręconej fabuły to się zawiedzie. Jako duchowe przeżycie, pogłębienie wiary i wiedzy o Miłosierdziu Bożym oraz św. Faustynie zrobiony świetnie. Poruszający. Dustgrow Arcyciekawe pytanie znykan, świadczy według mnie o nieustannej ciekawości światem. Moim zdaniem Jezus mógłby pojawić się w dżinsach gdyby chciał, ale dla mnie niejako strój jest lub może być dowodem na to, że żył w tamtych czasach i dowodem na to, że żyje obecnie. znykan Czyli powinien się pokazać w pakerskim t-shircie, przykrótkich rurkach, stopkach i tenisówkach? Włosy z grzyweczką na boczek czy obcięty nazero? Tatuaż, kolczyk? Wszystko to modne dzisiaj, więc możliwości jest mój zart, ale pytanie wydawało mi się bardzo odpowiadając już poważnie, to do powyższych argumentów mogę dodać najpierw tyle, że ciężko Boga włożyć w ramy naszego myślenia i dać pewną odpowiedź dlaczego Stwórca robi tak, albo mniej, kierując się jakąś tam znajomością Pana Jezusa uważam, że Bóg nie kieruje się żadną modą ludzką w jakiejkolwiek dziedzinie,a w dziedzinie wiary i moralności jest w mniemaniu niektórych aż nudny i "zacofany" jak ten strój starożytny, który nosił żyjąc na ziemi. Bóg jest niezmienny w swoich obietnicach ale i w wymaganiach wobec człowieka, nigdy nie zniósł i nie zniesie żadnego z przykazań, które dał nam przez Mojżesza. Choć nasza rzeczywistość materialna nieustannie się zmienia, to ta duchowa jest niezmienna. Zabawki się zmieniają ale grzech ten sam i Boże Milosierdzie tak samo jest aktualne jak od początku. Może tak to należy sobie w aspekcie moralności Bóg podążał za ludzkimi zachciankami naszych grzesznych serc, to nikt by nie został zbawiony, bo niebyłoby narzędzi ku zbawieniu fcbarca86 Przepraszam za błędy, pisałem szybko na telefonie. fcbarca86 szacun znykan Jezus to postać istniejąca w kościele katolickim więc to pytanie raczej do kościoła. Myślę że chcą go kreować tylko w jeden sposób i nikt się nad tym nie zastanawia tak nosiło się 2tyś. lat temu i tak ukazują go do dziś aby nie wprowadzać żadnego zamieszania a utrwalić jeden obraz w wielu umysłach. p98 Pytając o strój przy objawieniach chodziło mi właściwie o postrzeganie Boga przez ludzi. Czy wierząc w nieskończoność , wszechmoc i wszechwiedzę Boga można jednocześnie wyobrażać sobie niebo jako miejsce, gdzie wszyscy chodzą w powłóczystych szatach. znykan Jeśli chodzi o objawienia czy śmierć kliniczną zazwyczaj każdy widzi w to co wierzy czyli w przypadku chrześcijanina taka osoba widzi to co wypromował jego kościół czyli jezusa w szatach. znykan nie chodzi o wypromowanie wizerunku ale czy Bóg sam z siebie nie jest "nowoczesny" przez ten wizerunek i to jak ubierają się i jak pojmują świętość ludzie kościoła niebo jawi mi się jako smutne miejsce pełne zbolałych świętych ... ewentualnie ubarwione czasami pełnymi przepychu strojami wyższych hierarchów kościelnych. Takie wielkanocne rozważania :/ znykan Czy bóg jest "nowoczesny"? nikt tego nie wie ale myślę że bóg jest wszystkim nie istnieję dla niego pojęcie "nowoczesny" i "przestarzały" on jest wszystkim i ponad wszystkim. Jezus czy Bóg w chrześcijańskich wyobrażeniach to tylko schemat w który człowiek chce wsadzić Boga ponieważ ludzki mózg nie zrozumie nigdy czym jest Bóg próbuje zamknąć go w sztywne ramy mówiąc o tym jak wygląda o tym jaki jest co powinien i czego nie. użytkownik usunięty p98 Tak. Bóg jest wyrazem wieczności. Filmy katolickie utrwalają wizerunek Jezusa i bardziej skupiają się na samym micie Jezusa , niż na poznaniu Boga (chociaż sama postać Jezusa jest oczywiście swojego rodzaju bramą do poznania Pana). Takie robienie z postaci Jezusa super bohatera. Batman też walczy o lepsze jutro i są jego zwolennicy, a samo wyobrażenie takiego ich alter ego , z którym mogą się utożsamić podwyższa morale jednostki walczącej codziennie o przetrwanie nadając sensu temu co otacza. Jest w tym jakiś cel, ważne dla nich aby utrwalić obraz Jezusa. Głównie kojarzonego z drogą krzyżową i zwłokami na krzyżu. p98 Co do głównego pytania rozpoczynającego wątek, to uważam że dlatego, ponieważ żył w tamtych czasach, a poza tym jest to strój skromny, bardzo prosty (kawał materiału), nieskupiający na sobie uwagi odbiorcy, bo ją ma skupiać sama osoba Jezusa i jego przesłanie. Jest to dla mnie tym bardziej warte uwagi, że przecież mógłby "wystąpić" w czymkolwiek by chciał. Ja, wyobrażając sobie niebo, sądzę, że żaden strój nie będzie miał tam najmniejszego znaczenia. Kolejną kwestią jest to, że Jezus nie jest postacią "istniejącą w k. katolickim", tylko jest to postać historyczna, której istnienie zostało potwierdzone naukowo. A jeżeli chodzi o występowanie w innych religiach, to jest chociażby w do śmierci klinicznej, nie jest prawdą, że każdy widzi to w co wcześniej wierzył. Swojego czasu zgłębiałem ten temat dość wnikliwie i np obraz tunelu ze światełkiem i prowadzenia "umarłego" przez jakąś, trudną do określenia postać, a przy tym uczucie ogromnej miłości, spokoju i jeszcze kilka innych szczegółów opisywały osoby, które NIGDY wcześniej takiego opisu nie słyszały. Lub słyszane wskazówki nawołujące do nawrócenia, słyszały osoby zadeklarowane jako niewierzące, albo dzieci. Trudno to wszystko opisać w tym jednym komentarzu. W każdym razie, czytałem masę świadectw, w których opisy wizji, w czasie śmierci klinicznej, nie miały żadnych podstaw w dotychczasowym życiu, czy też w wyznawanej religii tej osoby. znykan Bardzo ciekawe objawieniach zawsze chodzi o obrazy (wizja) i symbolikę jaką przedstawiają. Jezusowi nie zależy na modowym "fashion statement", także krój i fason nie gra roli. Liczy się nie materiał, a materia. Nie biała, a świetlista. Jezusa spowija światło. Czyli nie "jak", a "co"? Taka "moda" z innego wymiaru, coś jakby "energia", a nie sukienka lub temat to Maryja. W Swoich objawieniach ukazywała się w strojach współczesnych i ludowych danego kraju. Mówiła też mową regionalną. W Polsce, podczas objawień w Gietrzwałdzie (1877 r.) rozmawiała po polsku. Jednak również w tym przypadku dominantą jest symbolika. Np. róże na stopach. Kto nosi kwiatki na bosaka? Czy to wygodnie? Czy praktycznie? Czy tak się da? To kwestie ewidentnie bez znaczenia. Właściwe pytanie to "dlaczego"?Czy Bóg jest nowoczesny? Też dobre pytanie. Wszyscy kojarzymy, że Bóg jest Miłością. Ale nie każdy pamięta że Bóg jest również mnie jeśli się mylę, ale zmiana to chyba kwintesencja nowoczesności? znykan Jego nie ma. znykan Skąd smerfy mają niebieskie czapeczki ? Jak gumisią stawy wytrzymuja tak duże przeciążenia. Tak wiele pytań a odpowiedzi brak
Nie dajcie się zwieść plakatom, które promują „Miłość i miłosierdzie” twarzami aktorów. W pseudonaukowym dokumencie, objętym patronatem Prezydenta RP, sceny fabularyzowane zajmują ok. 35% projekcji, by resztę czasu wypełnić księżmi podającymi informacje do zdobycia na Wikipedii oraz opowieściami o opętanych staruszkach w hospicjach i opisach egzorcyzmów przeprowadzanych na 17-letnich włóczęgach. Wszystko wskazywało na to, że film „Miłość i miłosierdzie” (tu aż prosi się dodać „czyli czego w polskim Kościele jest tak mało”), będzie gniotem nie do obrony, i że nawet Prezydent RP, który objął produkcję swoim honorowym patronatem, tym razem będzie mógł z czystym sumieniem pójść z pierwszą damą i córką na komedię Woody’ego Allena. Spójrzmy tylko na trailer. W nim, Anna Kamińska odgrywa rolę św. Faustyny tak, jakby reżyser na planie chciał wykrzesać z niej świętość słowami „sepleń jakbyś rozmawiała językiem polskich węży i mruż te powieki, jak gdybyś starała się odczytać literki u okulisty. O! I nie zapomnij jeszcze o nieregularnym oddechu – wyobraź sobie, że właśnie otworzyłaś lodówkę pełną pająków”. Do tego dochodzi muzyka, która bardziej pasuje do filmu o dwóch szpiegach próbujących przejąć kontrolę nad lotniskowcem wyposażonym w głowice atomowe, a nie do produkcji o sympatycznej zakonnicy, której od czasu do czasu objawia się twarz Jezusa. Warto też dodać, że żyjemy w czasach, gdy patronat prezydenta dostają przesiąknięte teorią spiskową produkcje science-fiction z efektami specjalnymi zrobionymi przy użyciu programu Windows Movie Maker 2000 typu "Smoleńsk", a nie nominowane do Oscara produkcje Pawła Pawlikowskiego. Miałem więc nadzieję, że „Miłość i miłosierdzie” będzie polsko-martyrologicznym Danem Brownem z dziejowym spiskiem w tle i że nie będę mógł pozostawić na filmie suchej nitki. Prawie się pomyliłem, bo gdyby nie ostatnie 30 minut, ten film byłby przyzwoitą produkcją klasy „B” nadającą się do puszczania na obowiązkowych lekcjach religii w klasach 1 – 3. Bo hejtu w nim o dziwo nie ma. To samo można powiedzieć o jakiejkolwiek akcji i dynamice. Jest za to trochę o nie ocenianiu i niesieniu pomocy niezależnie od rasy, wyznania i złych uczynków, jakich mógł dopuścić się bliźni. I mielibyśmy produkcję gotową do zapętlenia na ekranach w Muzeum św. Faustyny w Płocku i wielki blockbuster dla szkolnych wycieczek, który co prawda nie przykułby uwagi ani wychowawców, ani dzieci, ale przynajmniej coś tam w tle o tym miłosierdziu i historii Polski dzieci by się dowiedziały. Niestety, ostatnie 30 minut seansu nie jest już dokumentem o życiu Heleny Kowalskiej oraz jej kultu Miłosierdzia Bożego, a staje się paranaukowym obrazem pełnym nachalnych opisów o opętanych kobietach w hospicjach i dzieciach z oddziału chorych na raka, które po operacjach dostają „cudownych krzyży na plecach”. Jestem pewien, że takie rzeczy wywołają u małego widza większą traumę, niż szalone oczy odtwórczyni głównej roli. Jezu, Nie Ufaj Trailerom Suchej nitki na pewno nie można pozostawić na dystrybutorach filmu, którzy świadomie wprowadzają potencjalnych widzów „z ulicy” w błąd, reklamując go wszem i wobec aktorami i scenami z części fabularnej. Otóż film „Miłość i miłosierdzie” nie jest filmem fabularnym, ale pseudonaukowym dokumentem stworzonym przez i dla gorliwych katolików, w którym po kilkunastu minutach seansu, młodość św. Faustyny opisuje abp Hoser. Pierwsza część filmu opisująca życie św. Faustyny od czasów jej młodości do chwili jej śmierci, ma w sobie najwięcej gry aktorskiej i jest zrealizowana na poziomie wyższej klasy serialu telewizyjnego z Polski. Scenografia przedstawia II RP jako miejsce nieskazitelnie czyste i schludne, niczym kuchnie w reklamach płynów do mycia naczyń, tylko że z rekwizytami pożyczonymi z Muzeum Wsi Kresowej. W tej części wybija się wymuszona gra aktorska Anny Kamińskiej, charakteryzująca się przede wszystkim mrużeniem powiek, jakby św. Faustyna była superbohaterem z komiksu i zaraz miała wystrzelić ze swoich źrenic wiązki laserowe. Do tego razić może nienaturalne seplenienie i oddech osoby dostającej orgazmu. Przy filmowej św. Faustynie, nawet Mark Zuckerberg wygląda na człowieka z krwi i kości. Ale rozumiem, że jakoś tę bliską „więź z Bogiem” Faustyny trzeba było oddać. Przygotować ludzkość do zbliżającego się Sądu Ostatecznego Bardzo zabawne są filmowe objawienia św. Faustyny, podczas których Jezus (Bartek Ziemniak) ukazuje się kobiecie w najmniej spodziewanych momentach. Ten daje zakonnicy questy, którymi Faustyna ma przygotować ludzkość do rychło zbliżającego się dnia Sądu Ostatecznego. Pierwszym questem jest natychmiastowe udanie się do klasztoru i położenie się na wznak przed ołtarzem. Później jest to namalowanie podobizny Jezusa opatrzonego słowami „Jezu, Ufam Tobie” i rozpowszechnianie szlachetnej idei Miłosierdzia Bożego, które miałoby polegać na pomocy potrzebującym. Podczas tych objawień, umęczonej twarzy Jezusa towarzyszy muzyka fletowa jak z "Kill Billa". Można by pomyśleć, że zakonnicy dane będzie zbawiać świat za pomocą różańca i katany, ale robi to pracą i dobrymi uczynkami. Taki przekaz szanujemy. Dobre uczynki św. Faustyny lepiej by się oglądało, gdyby nie jej dziwne oczy Foto: Kino Świat / Kondat-Media Momentów mogących bawić dorosłego widza jest więcej. Zakonnica z „części dokumentalnej” nieustannie zakłócająca dynamikę wątku fabularnego infantylnymi komentarzami - nazywa przewidzenie wybuchu II wojny światowej w latach 30. XX wieku jako „objawienie”, a udaną próbę przekupstwa ciecia kościelnego dwiema butelkami wódki i czerwońcem, jako „uratowanie obrazu w cudownych okolicznościach”. Dzieci zapewne rozbawi scena z roznegliżowanym księdzem-mentorem (Maciej Małysa) pozującym dla poirytowanego malarza (Janusz Chabior) próbującego odtworzyć Jezusa z widzenia Faustyny. Gdzieś w połowie filmu Faustyna umiera na gruźlicę, ale zostawia po sobie pamiętniki i dalej film jest nudnawym, ale w miarę dobrze zrealizowanym dokumentem o idei niesienia pomocy bliźniemu w ramach kultu Miłosierdzia Bożego oraz opisem całkiem nietuzinkowej historii oryginalnego obrazu pędzla Eugeniusza Kazimirowskiego. Wypowiedzi duchownych z całego świata (wszyscy z mniejszym lub większym powodzeniem silą się na amerykański akcent), przeplatane są archiwalnymi materiałami z lat okupacji tudzież ujęciami Białegostoku widzianego oczami drona. Miłosierdzie Boże wypędzi demony z ciał nastoletnich włóczęgów? Niestety, coś, co do pewnego momentu jest w miarę rzetelnym dokumentem, nagle staje się pseudonaukową propagandówką, która mogłaby się wyświetlić w proponowanych filmikach na YouTube, obok dzieł takich jak „rząd światowy manipuluje elektromagnetyzm umysłów za pomocą chemitrails” czy „chmury słuchają się gwiazd, czyli dlaczego nie szczepię swoich dzieci”. Wiara jest rzeczą dobrą, ale samotnym i psychotycznym 17-latkom, bardziej niż egzorcyzmy, pomogą psychiatrzy - tego film nie mówi Foto: Eugeniusz Kazimirowski / "Jezu, Ufam Tobie" Otóż niedawno, za pomocą komputera i ośmiu punkcików, ustalono, że cechy antropometryczne twarzy Jezusa z obrazu Kazimirowskiego, wykazują idealną zbieżność z twarzą Jezusa z Całunu Turyńskiego. Oczywiście w filmie nie ma mowy o tym, że całun najprawdopodobniej jest falsyfikatem z końca średniowiecza, mającym napędzać popyt na relikwie świętych. Za to ciągle się nam powtarza, że gorliwa modlitwa dzieci z oddziału chorych na raka pozostawia na ich plecach „cudowne krzyże” i że Miłosierdzie Boże pozwala wypędzać demony z ciał nastoletnich włóczęgów. Naciąganych przykładów boskich interwencji „na żądanie” podaje się wiele i wszystkie ucinają się, zanim zdążą się na dobre zacząć. Szkoda, bo przez nie, zamiast flegmatycznego, ale bezpretensjonalnego dokumentu o bezinteresownym niesieniu pomocy, dostaliśmy film o czarnej magii szalejącej po współczesnych oddziałach szpitalnych, z którą walczyć mogą tylko ludzie w czarnych sutannach. Zobacz także: Zapytaliśmy ludzi, jak definiują słowo "dziewczyna"